Chcesz coś znaleźć w tym blogu ?

piątek, 26 listopada 2010

56. Nadal wyciągam z szafy ...

...rzeczy zrobione jakiś czas temu.
Tę tunikę zrobiłam w maju 2009 roku jak byłam cztery tygodnie w szpitalu rehabilitacyjnym w Torzymiu.




Przód, tył i rękawy robione oddzielnie, wszystkie części wykonane w szpitalu. Zszywałam po powrocie do domu



A tak wygląda oryginał (zdjęcie pochodzi z jakiejś niemieckiej gazetki, ale nie jestem teraz w stanie podać jakiej)



Kolejna trafiona rzecz. Bardzo lubię tę tunikę.
Zrobiona z włóczki Sonata, zużyłam niecałe 5 motków
druty 3mm
Włóczka sprawdzona w robieniu, noszeniu i praniu - jestem zadowolona :)

poniedziałek, 22 listopada 2010

55. Stare, sprawdzone, polecam...

Dzisiaj nie będzie nowości. Nie oznacza to, że nic nie robię. Żółty beret skończony, teraz na drutach czerwona chusta.

Chciałam dzisiaj pokazać sweterek, którego jeszcze nie pokazywałam tu na blogu. Zrobiłam go prawie dwa lata temu i jestem z niego zadowolona. Jeżeli ktoś lubi takie projekty to naprawdę polecam.


jeszcze bez kwiatków i bez guziczków, ale zapewniam, że guziczki są w ilości sztuk 18

plecy


i zbliżenie wykończenia oczkami rakowymi

a tutaj już z kwiatkami i guziczkami

włóczka: z odzysku, miękka i delikatna.
wzór: Cotton Eco - Impulse, zeszyt nr 604 (niemiecki pisemko Schachenmayr nomotta)
druty: nr 4

Mam jeszcze kilka rzeczy w szafie, których tutaj nie prezentowałam i będę co jakiś czas pokazywać moje sprawdzone, noszone i lubiane starocie :)
Może kogoś zainspiruję ;)

czwartek, 18 listopada 2010

54. Tweed na szaro ....

Tak szaro-buro za oknem, pada deszcz, jest ciemno i zastanawiałam się czy pokazywać moją ostatnią robótkę bo jest ......... szara ;)
No niezupełnie szara, bo ma kolorowe (biało-żółto-niebieskie) nupki. Taki mój tweed, wprawdzie nie Hamilton Tweed, ale mój ;))


Zrobiłam sobie ocieplacz na ramiona :) Już dawno planowałam coś takiego, szukałam odpowiedniej włóczki i nic mi nie "podchodziło". Aż tu nagle wpadła mi w ręce "stara" włóczka. Kiedyś zaczęłam robić z niej sweter (miał mieć duuuużo warkoczy), ale nie pamiętam dlaczego nie dokończyłam. Teraz mi się nie podobał i nie zamierzałam go kończyć, sprułam.


Zostawiłam tylko poprzeczny warkocz i dorobiłam resztę. Ocieplacz jest taki jaki miał być.
Do kompletu dorobiłam mitenki.


Długie mitenki.



Włóczka to jakaś mieszanka z małą ilością wełny, jest miła (nie gryzie) i ciepła.


No to mam komplet :)
Zdjęcia przy takiej pogodzie wyszły jak wyszły, a i nie było komu zrobić fotek "na ludziu". Ledwo mitenkę udało mi się obfocić na mojej ręce. Może kiedyś ...


Dziękuję wszystkim za komentarze :)
Summit jest w częstym (coby nie powiedzieć ciągłym) użytkowaniu, grzeje i się podoba (nie tylko mnie zresztą) :)))

sobota, 6 listopada 2010

53. Jaka to zupa ?

Chyba każdy kto czytał poprzedniego posta wie co to oznacza ;)


Niestety nie mogłam zaakceptować tych kolorów.
Skończyłam szal i wpadłam na genialny pomysł, żeby go przefarbować. Ale nie tak całkiem, tylko tak troszkę :))
Pół torebki barwnika fioletowego rozpuściłam w garnku wody (zdziwiłam się, że woda była tak bardzo fioletowa), zmoczony szal włożyłam do garnka i gotowałam (mieszając od czasu do czasu)na wolnym ogniu około 20 - 30 minut. Woda w garnku zrobiła się ledwo fioletowa. Szal wypłukałam kilkakrotnie, wydusiłam w ręczniku i naciągnęłam na pręty do blokowania.


No i się suszy :)


Teraz bardziej mi się kolory podobają. Może nie widać tego na zdjęciach, bo lampa rozjaśniła, ale jest o wiele lepiej niż było.
Teraz jestem zadowolona :)))))
Nie oddam go nikomu ;)

wtorek, 2 listopada 2010

Męczę Summita ...

Zauroczona szalem Summit postanowiłam udziergać sobie takowy :))
Chciałam zrobić go z cieniowanej włóczki, ale żeby było "łatwiej" zadecydowałam, że sama sobie ufarbuję wełenkę. Przecież tyle z Was już to robiło ;) Dam radę i ja.
Pozwiedzałam blogi, miejsca w sieci, gdzie można poczytać o farbowaniu i zaczęłam przygotowywać warsztat.
Zakupiłam w miejscowej pasmanterii wełenkę (100% wełna)

zdjęcie pochodzi z zamotane.pl

Nabyłam drogą kupna barwniki i przystąpiłam do farbowania.
Nie pokażę tutaj zdjęć z etapów farbowania, bo ich nie robiłam.
Wełnę przewinęłam na motki i użyłam barwników w kolorach: fiolet, oliwka i amarant.
Postępowałam zgodnie z instrukcjami.
Po zakończeniu farbowania i wielokrotnym płukaniu (z dodatkiem octu też) oto co mi wyszło


Kolory z księżyca. Włóczkę wysuszyłam, przewinęłam na kłębki i cały czas nie mogłam zaakceptować tych kolorów.


Chodziłam wokoło niej i mój wzrok stopniowo się przyzwyczajał ;) A że chęć rozpoczęcia robótki była tak silna to jednak zabrałam się za robienie szala




Przerobiłam już jeden motek, teraz zaczynam drugi. Na samą pracę ze wzorem nie narzekam, ale te kolory włóczki .... może jak skończę i zblokuję szal to jakimś cudem dostrzegę jego urok ;)


A teraz pokażę jakie kolory chciałam osiągnąć



Można już się śmiać, ulżyjcie sobie ;)))